
#PIERWSZECHWILE



Szpital – dla wielu z nas to słowo niezbyt dobrze się kojarzy😉
Tak samo jak ogólnie definicja porodu i wszystko co się z tym tematem wiąże. Oswojenie lęku porodowego to coś, czemu chyba poświęcę odrębny wpis, ale o tym nie dziś😉




Jestem fotografem noworodkowym. Tak świadomie wybrałam, tak świadomie „wydeptywałam” moją fotograficzną ścieżkę, aby w głównej mierze otrzymywać zapytania o sesje z nowonarodzonymi maleństwami. Te spotkania to dla mnie momenty magii. Mam okazję pracować z najpiękniejszymi emocjami, jakie kojarzą się z macierzyństwem😍
uwielbiam nie tylko zatrzymywać w kadrze wyjątkowe chwile, ale także rozmawiać, doradzać, wymieniać się doświadczeniami, uspokajać, pocieszać, dawać nadzieję, być wsparciem…budować relacje, które trwają latami!
Kiedy byłam na końcówce ciąży moją córeczką, wiedziałam, że chcę uwiecznić jej pierwsze godziny na świecie i mając skurcze co 3 minuty, pakowałam w domu jeszcze aparat, akumulatory, laptop i dysk😆
4 godziny po moim cudownym porodzie wstałam z łóżka i zrobiłam sesję mojej współlokatorce z sali – to była pierwsza szpitalna przygoda i wówczas już wiedziałam, że te zdjęcia to zupełnie inny rodzaj sesji niż standardowe domowe sesje noworodkowe.
Tak wyglądały moje pierwsze zdjęcia (moja Michasia i mała Stefcia – obie w drugiej dobie swojego życia)
























Sesja #pierwszechwile to nie mój priorytet i nigdy nie będę tych zdhęc tak traktować. Dla mnie to idealne dopełnienie sesji domowej.
#pierwszechwile to zdjęcia wykonywane też po narodzinach (w pierwszej lub drugiej dobie życia maleństwa). W szpitalu „mieszkają” zupełnie inne emocje niż w domu – to właśnie tam po raz pierwszy widzimy nasz mału cud, zapoznajemy się z nim, uczymy się siebie i dosłownie opływamy morzem miłości❤️ Dopiero co na świąd przyszedł najbardziej wyczekiwany przez nas mały człowiek, miliardy hormonów przejmują nad nami władzę. Płaczemy na przemian ze szczęścia i z bezsilności – istny emocjonalny rollercoaster!
Nie śpimy, bo jesteśmy wgapione w nasze dziecko (ja pamiętam jak położna po narodzinach Adasia powiedziała mi, że jestem jedyną mamą na całym oddziale, która nie śpi, tylko patrzy się jak w obraz w swoją największą miłość😉)
To właśnie w szpitalu mamy sporo macierzyńskich „pierwszych razy” – pierwsze karmienie, buziaki, przytulasy, przewijanie, higiena, przebieranie etc.
I ja to wszystko chcę widzieć w moim obiektywie! I uchwycić w najpiękniejszy z możliwych sposobów!



To najbardziej intymna sesja mamy z maleństwem. Najpiękniejsza, bo surowa w swej istocie – bez makijażu, w piżamie lub bieliźnie, na szpitalnym łóżku. Tak niewiele potrzeba, by stworzyć coś naprawdę wyjątkowego😍
Mówię Wam dziewczyny – decydujcie się na te niezwykłe spotkania. Zróbcie sobie wspaniałą pamiątkę. Taką tylko Waszą. Na Waszej nowej drodze. W Waszej nowej, najważniejszej w życiu roli – Mamy🤱

Czy można się oprzeć takiemu maluszkowi?
Czyż to nie jest jeden z najbardziej rozczulających widoków świata?
😍😍😍

















