Maluch w Kadrze | Katarzyna Filipek

PORÓD IDEALNY NIE ISTNIEJE?

Środek lipca.
Z samego rana otrzymuję wiadomość z prośbą o przedstawienie oferty reportażu z porodu. Poród zaplanowany na początek grudnia.
Czuję szybsze bicie serca, podwyższony puls.
Krótka wymiana zdań i po kilku dniach Ania jest zdecydowana na moją obecność przy porodzie! 😍
W listopadzie spotykamy się na podpisanie umowy. Jak zwykle czas mija tak szybko, nawet nie spostrzegłam się, że spędziliśmy ze sobą ponad 2h na wspaniałych rozmowach😉
Dostaje wiadomość ” Bardzo Ci dziękujemy Kasiu za spotkanie. wracamy naładowani cudowną energią. Nie mogę się doczekać tego dnia…”
Zacieram ręce tym bardziej, że szykuję się okazja do spełnienia mojego kolejnego fotograficznego marzenia – narodzin do wody!
Zaczynamy z Anią knuć plan idealnego porodu 😊
Ja szukam czegoś do podświetlenia wody, Ania zamawia szampana i bieliznę 😊 Jesteśmy w stałym kontakcie i stajemy się sobie coraz bliższe.
W momencie kiedy wchodzę w gotowość porodową, czuję największe podekscytowanie 😊
Ta niewiadoma stale dostarcza mi adrenaliny. Nigdy nie wiem, czy kładąc się do łóżka wieczorem prześpię tę noc, czy może jednak będę jechać do szpitala. Im bliżej terminu porodu, tym większe napięcie 😉
Nic nie zapowiadało porodu na dniach, codziennie wymieniałyśmy po kilkanaście wiadomości.
Z uwagi na wyjazdowy charakter pracy mojego męża, dwa dni co dwa tygodnie jestem sama z dziećmi i mocno ściskam kciuki, by tej jednej nocy nic się nie wydarzyło.
Kładąc się spać we wtorek wieczorem pisałam jeszcze do Ani, żeby wzięła pod uwagę to, że dziś jest właśnie taki dzien 😄 Tuż przed północą dostaję wiadomość “Póki co – cisza 😄”
a o 4:31 taką “Kasiu, pobudka 😄 To chyba będzie TEN dzień 🙂
Myję więc włosy, ogarniam się, żeby wyglądać jak człowiek i ściągam babcie jako posiłki, by zaprowadziła rano dzieci do żłobka, ja z kolei pędzę podekscytowana do szpitala ☺️
Tej parze bardzo zależało na reportażu od momentu przyjazdu do szpitala, zatem jestem tam tuż przed nimi.
I zaczynamy! Idziemy powoli, nasz spacer przerywają skurcze.
Na izbie przyjęć cisza i spokój.
Po niecałej godzinie lądujemy w najpiękniejszej z sal porodowych w Szpitalu Południowym. Witam się z położną, to nie nasze pierwsze (i nie ostatnie – wiem to) spotkanie. Czuję się dobrze. W tym gronie będę mogła tworzyć arcydzieła.
Ale w porodzie towarzyszy nam jeszcze ktoś 😉 Gniotek – lekarz 😄 Ania wzięła z domu to co miała pod ręką, a nam ta mała śmieszna figurka rozpromieniała twarze uśmiechami 😄

Ania wygląda jak BOGINI!

Była absolutnie skupiona, jej zadaniowy charakter wziął górę nad emocjami. Była wzorowo przygotowana do tego porodu. Postanowiła używać gwizdka porodowego (cóż to za genialny wynalazek!), dzięki któremu idealnie kontrolowała oddech w skurczach.

Po raz kolejny byłam świadkiem pięknego wsparcia męża. To jest niezwykłe – jak niewiele trzeba, by dać kobiecie wszystko! Starałam się skupiać na tych drobnych gestach na moich zdjęciach.

 

Pamiętam doskonale moment, kiedy po badaniu położna powiedziała, że pójdzie po zastrzyk rozkurczowy. I jak tylko po chwili wróciła Ania zrobiła wielkie oczy i powiedziała “RODZĘ”!

Jak ona pięknie rodziła!!!!

To był poród, jakiego życzę każdej kobiecie. Świadomy, spokojny, z uważnością na swoje ciało, na sygnały wysyłane przez nie. “Wszystko jak natura chciała, od początku do końca” – tak mi napisała Ania dwa dni po naszym spotkaniu. I ja się z tym totalnie zgadzam!

Piszę ten tekst i mam ciarki na samo wspomnienie.

Jestem dumna, że mogłam w nim uczestniczyć. Zapamiętam go do końca życia i będę zawsze podawała jako przykład najpiękniejszego porodu jakiego byłam świadkiem.

Ania do dziś jest mi bardzo bliska.
Wspierająca, kibicująca, wdzięczna, szczęśliwa.
Napisała mi też: “Nie dość że wyafirmowałam sobie ten poród żeby był naturalny i piękny, to jeszcze tak cudowny reportaż”
Reportaż dokończyłyśmy po południu, kiedy starszy brat przyjechał do szpitala by poznać swoją piękną siostrzyczkę ☺️
Jestem spełniona! 
Aniu, Maćku – z całego serca dziękuję, że mnie wybraliście. Na zawsze zostaniecie w mojej pamięci i sercu. A ja zostanę z Wami. Przez ten wspaniały reportaż, którego jesteście bohaterami.
Bohaterami, przez duże “B”!
Zostawię tu jeszcze recenzję, którą otrzymałam kilka miesięcy po tych wspaniałych narodzinach:
“10000x polecam!!!! Gdy zaszłam w ciążę zaczęłam myśleć o wyborze szpitala, a na stronie i w mediach jednego z nich widziałam piękne fotografie porodowe. Wtedy „poznałam” Kasię. A raczej jej piękną działalność😍
Jej zdjęcia zachwycają od pierwszej chwili. Zamyka w klatkach emocje – coś najpiękniejszego ❤️
To był moment, w którym stwierdziłam, że chcę właśnie taką pamiątkę z dnia narodzin córki, jaką Kasia może dla nas zrobić. Dziś, trzy miesiące po porodzie stwierdzam, że to była najlepsza decyzja, najlepszy wybór jakiego mogliśmy dokonać. Jesteśmy wzruszeni, wdzięczni i zakochani w tym co dla nas zrobiła! A zrobiła kawał cudownego reportażu. Kasia jest profesjonalistką z pakietem umiejętności do tego co robi, ale jest też niezwykle cudowną kobietą. Na sali porodowej była nie tylko fotografem, ale też dodatkowym wsparciem. Ponadto! Nie mam pojęcia kiedy zrobiła te wszystkie kadry, bo w całym tym zadaniu była bardzo dyskretna. A ujęła cały poród niemalże minuta po minucie! Ten reportaż ma wszystko czego mogłabym zapragnąć – a zapewniam, że jestem wymagająca i mam konkretne oczekiwania jeśli chodzi o fotografię. Mój mąż od początku mówił, że on nie potrzebuje zdjęć z porodu, ale skoro ja chcę to zróbmy to. Teraz, ogląda te zdjęcia siedząc ramię w ramię ze mną i przyznaje, że to była naprawdę dobra decyzja. Kasiu, dziękujemy – zatrzymałaś jeden z ważniejszych dni w naszym życiu i zrobiłaś to najpiękniej!”
PS. 23.03.2024 jedno ze zdjęć zostało wyróżnione w międzynarodowym konkursie fotografii porodowej. DUMA MILION!
error: Te zdjęcia są chronione!

Ta strona korzysta z plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z naszej witryny.