Pamiętam każdą sesję. Każda jedna jest dla mnie tak samo ważna.
Pamiętam rozkład Waszych mieszkań, Wasze emocje a czasem nawet pogodę jaka nam towarzyszyła w danym dniu 😉
Ale spotkanie z tą wspaniałą rodziną zapamiętam jeszcze z jednego ważnego powodu.
W umówionym terminie naszej sesji ciążowej byłam w ciężkim momencie. Psychicznie ciężkim. I choć czułam się przemęczona, zniechęcona i bez energii, pojechałam stworzyć Patrycji i Maćkowi piękną pamiątkę.
Weszłam do ich mieszkania. I stała się magia. Przełom. Coś niewytłumaczalnego.
Odzyskałam siebie! Znów byłam jak dawniej. Gadałam jak najęta, aż zorientowałam się, że przecież od miesięcy tak nie miałam. Siedziałam w milczeniu, w kiepskim nastroju, zmęczona, choć nie miałam aż tak wiele pracy.
Do dziś nie bardzo potrafię wytłumaczyć co właściwie się stało. Coś pękło.
I to ich sprawka! Ich niesamowitej pozytywnej energii, ciepła i uśmiechu, jakim mnie przywitali. I orzechowej kawy, najpyszniejszej jaką piłam 😃
I zabrałam się za prace. Piękną pracę😍
Po około dwóch miesiącach spotkaliśmy się ponownie na sesji noworodkowej Frani. I efekty tej sesji możecie podziwiać poniżej❤️