Maluch w Kadrze | Katarzyna Filipek
Gosia napisała do mnie: „Dzień dobry Pani Kasiu,
kilka minut temu obejrzałam live, w którym pięknie opowiadała Pani o reportażach z porodu.
Łzy napływały mi w tym samych momentach 🥹
Jestem obecnie na końcówce 23 tygodnia, ale już teraz bardzo intensywnie zastanawiam się nad taką cudowną pamiątką ☺️
Termin przywitania na świecie naszej Tośki to 9/10 lipca więc zostało jeszcze sporo czasu, ale już się przekonałam, że czas leci bardzo szybko więc chciałabym z wyprzedzeniem dowiedzieć się czegoś więcej.
Pięknego dnia! ☀️🍀”
Po sympatycznej wymianie zdań wysłałam maila z ofertą, a już następnego dnia otrzymałam wiadomość: „Cześć Kasiu, dziękuję za wiadomość i piękną ofertę. Przeglądałam wyróżnione relacje, czytałam wpisy na stronie i znowu ze wzruszenia leciały mi łzy. Cóż mogę napisać… WIDZIMY SIĘ! Piękne są te historie i ujęcia😍 Wiem, że bardzo bym żałowała gdybym się nie zdecydowała na tę sesję dlatego jestem 3x na TAK. „
Chyba nie muszę mówić jaka była moja reakcja? zdecydowanie zrobiła mi dziewczyna dzień 😃 Spotkałyśmy się, by podpisać umowę. Długo rozmawiałyśmy o moich reportażach, ich oczekiwaniach, moich możliwościach etc. Nie zakładałyśmy żadnego ze scenariuszy prócz takiego, że będziemy tam razem 😊
I byłyśmy…To był baaardzo długi i bolesny poród. Na szczęście trafiłyśmy na genialną położną – Roksanę. Odkąd tylko weszła na salę porodową, wiedziałam, że jest w dobrych rękach. Próbowała wszystkich możliwych i dostępnych metod łagodzenia bólu. Wspierała dobrym słowem i profesjonalizmem.
Przyszedł też czas na znieczulenie i chwilę odpoczynku/snu.
Z powodu rosnącego ciśnienia mamy zdecydowano o nagłym cięciu (maluch miał początki tachykardii). Gosia była oazą spokoju. W ogóle przez cały czas trwania porodu, mimo ogromnego bólu i zmęczenia była pokorna, przyjmowała każdy scenariusz ze spokojem i zrozumieniem. Nie traktowała niczego jako swojej porażki. Jestem z niej niesamowicie dumna!
Ta opowieść to zapis dwóch porodów. Z najpiękniejszym finałem🥺